Kursy i szkolenia dla elektryków czy warto podnosić swoje kompetencje?

Kto nie idzie do przodu ten się cofa. Motto to jest wypowiadane w niejednym filmie i przez nie jedną osobę. Powiedzenie to doskonale odzwierciedla nas czyli elektryków. I choć elektrotechnika największe czasy rozwoju ma już za sobą to wciąż prze do przodu i się rozwija. Skąd czerpać nowinki techniczne i nowe informacje? Oczywiście z kursów i szkoleń! Internet jest pełen informacji. Znajdziemy w nim ciekawostki te pozytywne jak i te negatywne. Wszystko zależy od tego na co natrafimy w intrenecie oraz od tego jak zinterpretujemy znalezione przez nas materiały. Ciężko jest znaleźć dobrze jakościowy materiał wiedzy nie absorbując przy tym dużej ilości gotówki czy czasu. Niewątpliwie sytuacja ta się poprawia. Prawdopodobnie wszystko zmierza ku lepszemu za sprawą pandemii, która to odmieniła szkolenia. Minione lata i tygodnie izolacji domowych spopularyzowały komunikację i naukę online. Przeglądając internetowe forma obserwuję zmożone zainteresowane materiałami szkoleniowymi. Nie ma tygod

Kto osadza puszki elektryczne – elektryk czy tynkarz?

Poruszanie tematu osadzania puszek elektrycznych w ścianach podczas rozprowadzania instalacji elektrycznych jest bardzo ryzykowne, bo w dziedzinie tej materii od dawien dawna trwa swoisty emocjonujący spór. Wspomniana wojna toczy się między elektrykiem i tynkarzem. Kto wygra? Tak naprawdę wygrana nikogo nie powinna interesować, bo liczy się efekt końcowy 😉i zadowolenie klienta.

Na wstępie tego artykułu pragnę zaznaczyć że jest to felieton. Mój punkt widzenia i nie każdy może się z nim zgodzić 😉 Mimo wszystko z chęcią poznam Wasze zdania na temat osadzania puszek i zapraszam do komentowania i wyrażania swojej opinii! Przy okazji zapraszam do obserwowania mnie na FB gdzie będziecie na bieżąco! Ale wracając do meritum!

Kto żyje budowami ten wie – najpierw pracę otrzymuje elektryk, potem wykonywane są tynki, hydraulik i posadzki wchodzą na końcu😉 No ale czasami budowa nie idzie zgodnie z planem i kolejność prac jest zaburzona. Czy to problem kierownictwa czy inwestora – nie ważne. Im większe odstępstwa od kolejności tym większe problemy w przyszłości.

Poza prawowitą kolejnością prac na budowach znane od lat są wojny między ekipami. I tak – hydraulik wiecznie kłóci się z elektrykiem, a tynkarz z płytkarzem. Brukarz z ekipą od elewacji czy płotu. Jednak gdy wejdziemy na temat puszek elektrycznych – świat wywraca się do góry nogami bowiem ile osób tyle zdań.

Puszka elektryczna – co to właściwie jest?

Żeby była jasność – puszki elektryczne są potrzebne w naszych ścianach by prawidłowo zainstalować osprzęt podczas tzw. Białego montażu. Brak puszki w ścianie to brak możliwości poprawnego montażu gniazda czy włącznika. Nie wiele osób – nie związanych z tematem o tym wie, ale brzydko mówiąc spaprana robota na początku paprze robotę na końcu! Puszki elektryczne, które są przystosowane do mocowania włączników czy gniazd tworzą dla tych elementów solidną bazę do trzymania się w ścianie (ważne dla gniazd, które są z reguły szarpane podczas wyciągania wtyczek), dają możliwość schowania połączeń i dodatkowych sterowników/przekaźników za osprzętem i jednym z ostatnim bardzo ważnych cech puszek elektrycznych to utrzymują odpowiedni dystans pomiędzy osprzętem (o problemach z odstępem możecie poczytać również w artykule nt. szklanych włączników Livolo). Jest to szalenie ważne gdy przychodzi nam tworzyć zespoły gniazd czy włączników, które ostatecznie będą w jednej ramce. Oczywiście – sama puszka w ścianie nie jest sukcesem, bowiem niejednokrotnie byłem wzywany na awarie gdzie okazywało się, że elektryk (a może tynkarz?) osadził puszkę na piankę montażową i gniazdo przy wyjmowaniu wtyczki wyszło ze ściany razem z puszką.

Dlaczego elektryk nie chce osadzać puszek?

Nie ma co ukrywać, że puszki elektryczne są podstawą instalacji elektrycznych. Zarówno instalacje natynkowe jak i podtynkowe są zbudowane z puszek. Gdy zapytamy kilka losowych osób z branży, którzy trudnili się instalacjami elektrycznymi w budynkach na przełomie lat 80 i 90 to uzyskamy jednoznaczną odpowiedź – że wiedzą co to gips i potrafią wykorzystać go do mocowania puszek. Mało tego – elektrycy nie bali się kuć bruzd w ścianach, a wiertarki z funkcją kucia dopiero raczkowały. Mieli je głównie elektrycy, którzy wrócili z tzw. Saksów. Polskie rodzime Celmy były ciężkie, duże i udar w nich pozostawiał wiele do życzenia. Przez co większość prac musieli wykonywać ręcznie. Dzisiaj jest zupełnie inaczej. Elektrycy mają dostęp do bruzdownic, młotów, mieszadeł, a mimo wszystko – pracować nie chcą. Dlaczego?

Rozmawiając z wieloma młodymi elektrykami zaczynam odnosić wrażenie, że im się po prostu nie chce. Ciężka praca fizyczna dziś jest passe. Dlatego instalacje elektryczne najczęściej są kładzione po prostu na ziemi, a te małe odcinki przewodów do gniazd idą po prostu po ścianie przymocowane np. uchwytem USMP.

Taki stan rzeczy prowadzi do sytuacji, gdzie elektrycy praktycznie się nie brudzą w pracy 😉 Przewody w rurach osłonowych, położone na ziemi. Na ścianie jeden uchwyt USMP i wprowadzenie do dziury gdzie jest włożona, nieprzymocowana puszka elektryczna z przewodem. Gdy wejdziemy na budowę po takim elektryku – mi po prostu opadają ręce bo, każdy może chwycić puszkę i ją wyrzucić. Przewody choć umocowane mogą ostatecznie nie znaleźć się tej puszcze co miały. My elektrycy musimy mieć na uwadze, ze po naszych pracach na budowach będzie jeszcze kilka ekip. To co się stanie z naszymi przewodami oraz instalacjami zależy też od osób, które będą po nas.

Argument – jest taniej

Dyskusja o osadzaniu puszek pojawia się cyklicznie na forach, grupach czy spotkaniach różnych branż. Rozmowy te nierzadko kończą się bardzo burzliwie. Na szczęście jeszcze nie dochodzi do rękoczynów. W każdym razie lata nieosadzania puszek, prowadzenia instalacji po posadzce wykreowały w przedstawicielach naszej branży kilka ciekawych argumentów by tłumaczyć swoje poczynania. Jednym z nich jest argument ceny czyli nie bruzduję, nie osadzam i dzięki temu jest taniej. Pozostaje jeszcze pytanie czy tynkarz też weźmie mniej pieniędzy? 😉 Wszak roboty będzie mieć więcej i to właściwie nie ze swojej profesji, baaa nawet winy. Po prostu – nagle okazało się, ze agregat tynkarski już ustawiony, pracownicy gotowi do obrzucania, a elektryk puszek nie wkleił. Czekać na niego nie można bo czas to pieniądz. Wtedy tynkarz podwija rękawy, dolicza do faktury i bierze się ostro do roboty…. Moim zdaniem elektryka 😉

Argument pionu – jest krzywo

Kolejnym argumentem, który słyszę to ściany są krzywe i różnie tynku będzie. Elektryk nie chce by puszka wystawała. Tak – ten argument jest prawdziwy! Ile ścian, tyle pionów. Ile rodzajów materiału – tyle centymetrów tynku. Nie ma nic gorszego jak wystająca puszka na gotowej ścianie. Dla elektryka wystająca puszka na gotowej ścianie to odstający osprzęt od ściany – nomen omen wygląda bardzo brzydko. Gdy osadzimy puszkę zbyt głęboko – osprzęt najzwyczajniej w świecie będzie ładnie przylegać do ściany. Niestety nie jest to lekiem na wszystkie budowlane problemy bowiem zbyt głębokie osadzenie puszki prowadzi do możliwych potencjalnych problemów czyli brak możliwość przymocowania gniazd czy włączników. Ten problem pojawia szczególnie kiedy korzystamy tylko z żabek dociskowych lub za krótkich wkrętów mocujących.

Jeśli nasze puszki są zbyt głęboko osadzone możemy tą sytuację naprawić np. dystansami do puszek i zbliżyć się do lica ściany. Jednak w tym przypadku dobrze wejść na budowę pomiędzy tynkarzy, a szpachlarzy celem weryfikacji.

Pretensje tylko do siebie

Co się dzieje z puszkami, których nie oprawi elektryk? W mojej ocenie – pozostawianie oprawiania puszek innym ekipom to proszenie się o kłopoty. Nie bez kozery w świecie pojawiło się powiedzenie – umiesz liczyć licz na siebie. Jeśli pozostawiamy klejenie puszek np. tynkarzom musimy brać ryzyko z tym związane na klatę czyli to że puszka będzie pięknie zlicowana z tynkiem nie znaczy będzie dobrze osadzona! Tynkarze to nie elektrycy. Nie zamontują osprzętu za nas. Ekipy tynkujące nie mają praktyki w tej dziedzinie. Nie wiedzą często, że oprawienie puszek w kształcie banana doprowadzi do problemów z montażem ramki. Podczas montażu zespołu puszek może też dojść do wypięcia się jednej puszki z szeregu i odstęp między modułami będzie zaburzony.

My jako elektrycy musimy też brać pod uwagę, że w puszkach podczas oprawiania będą już przewody, które będą prężyć. Im więcej przewodów tym większe siły będą działać na puszki. Czyli po prostu będą wypychać puszki w różne strony i tynkarz będzie mieć problem z równym oprawieniem naszego plastikowego źródła tematu. Problemu tego można uniknąć zaczynając instalację elektryczną od montażu puszek w ścianie, a dopiero potem wprowadzając do nich przewody. Ale to musi zrobić elektryk!

Jak to jest na dużych budowach?

Życie na dużych budowach wygląda inaczej niż na inwestycjach typu domki jednorodzinne. Wszędzie tam gdzie, podpisywana jest umowa na wykonanie robót budowlanych zawsze jest określany zakres prac, które dane ekipy muszą wykonać. Tylko na podstawie tych zakresów mogą ubiegać się o wypłacenie pieniędzy za wykonany przerób na budowie. I nikt tutaj się nie szczypie o osadzenie puszki w ścianie. Te prace spoczywają na elektrykach. To czy jest wśród nich tynkarz-elektryk nikogo nie interesuje. Jeśli mają zostać wypłacone pieniądze – puszki muszą być wklejone w ścianę chyba, że umowa stanowi inaczej.

Kończąc ciężki temat

Nie zdziwię się, gdy zostanę napadnięty przez niejednego elektryka. Sam jestem elektrykiem i sam na budowie nie boję się kuć i kleić. Uważam, że zostawianie tych prac innym ekipom to proszenie się o problemy na etapach budowy, kiedy nie będzie już możliwości łatwego wybrnięcia z sytuacji. Do takich należą białe montaże gdzie po przyklejeniu tapety czy płytek naprawa wygiętej w banan puszki jest już praktycznie niemożliwe. A zdarzają się osoby, które płacą za jakość i będą oczekiwać do elektryka poprawnego – przylegającego do ściany, zamontowanego z poziomicą osprzętu 😉

Muszę też dodać, że warto samemu oprawiać puszki w ścianie bo dzięki temu – potrafimy trzymać szpachelkę, pojemnik z rozrobionym gipsem czy innym klejem i użyć tego do mocowania puszki. Jeśli uważasz, że mocowanie puszki to robota tylko dla tynkarza to wiedz, że kiedyś przyjdzie taki moment, że na awarii znajdziesz wyrwana puszkę ze ściany i będziesz zmuszony ją oprawić. Będziesz mieć wtedy fach w ręku i nie będziesz świecić oczami przed klientem 😉 Są też sytuacje gdzie w zamieszkanym domu czy mieszkaniu zachodzi potrzeba delikatnego retuszu i modyfikacji instalacji elektrycznej w postaci dostawienia jednej puszki elektrycznej i poprowadzenia jeszcze jednego punktu elektrycznego. Wtedy też – im więcej zrobisz tym więcej zarobisz 😉 Samo wykucie bruzdy i położenie przewodu to jedno, a ładne zaklejenie bruzdy czy nawet wyprowadzenie delikatnej gładzi to drugie. I trzeba powiedzieć, że u klienta liczy się efekt, który on widzi, a nie widok pięknie wyczesanych przewodów w zamkniętej rozdzielnicy i wiwat innych elektryków na fejsbukowym forum.

Komentarze